wtorek, 2 kwietnia 2013

Dla tej mrówki ciało jest trumną.

Wyobraź sobie, że Twoi idole przyjeżdżają do kraju, w którym mieszkasz. Załamujesz się, bo nie możesz ich zobaczyć na żywo. Pojawia się światełko nadziei. Cieszysz się. Zdobywasz bilety na koncert. Masz szansę spotkać "ich" oraz szczególne dla Ciebie osoby z internetu. Nadchodzi długo oczekiwany dzień koncertu. Tak bardzo o to walczyłaś. Dniami i nocami spamowałaś do idoli. Przeczytałaś tony imaginów, opowiadań itp. Stoisz w pobliżu sceny. Obok Ciebie jest jedna osoba z twitter'a. Potrafiłyście godzinami pisać o wszystkim i o niczym. Dziś skaczecie na koncercie Waszych idoli. Nagle ona się zatrzymuje. Stoi nieruchomo. Jej całe ciało zaczyna drgać. Ręce niemiłosiernie się trzęsą. Nie potrafi nad tym zapanować. Atak staje się coraz mocniejszy. Upada. Na sali są miliardy osób. Nikt nie reaguje. Piszczące fanki nawet nie zwracają uwagi na to, że po niej depczą. Gniotą vans'ami, convers'ami, szpilkami i chuj wie czym jeszcze jej twarz, gardło, serce... A Ty? Co robisz? Masz tak wiele opcji. Możesz bawić się dalej, być jak te miliardy osób, wbijać jej kolejne gwoździe do trumny, którą jest ciało. Możesz krzyczeć do woli, ale czy z zachwytu do idoli, czy z rozpaczy po niej? Nie usłyszą Cię ani idole, ani ich fanki, lecz usłyszy ona... Możesz staranować wszystkie osoby stojące Ci na drodze do niej, podnieść ją, a co dalej? Możesz próbować przebić się przez tłum, dotrzeć do ochroniarzy, kogoś dorosłego... Pewnie i tak nie wezmą tego na poważnie, ale możesz próbować. Możesz upaść. Możesz dobrowolnie położyć się obok niej, chwycić za rękę. Przecież tak bardzo chciałaś poczuć jej cierpienie... Możesz poczekać do końca koncertu i po prostu odejść, zapomnieć. Możesz dojść do sceny, rzucić na nią jej ciało, powiedzieć do rzeszy piszczących osób "patrzcie co zrobiliście"... Ochroniarze jak automaty podbiegli by do Ciebie i wyprowadzili, a ciało wyrzucili do jakiegoś kontenera, udając, że nic się nie stało, bo przecież nie chcemy robić zbędnego zamieszania w prasie... Tak wiele możesz, a co robisz? Stoisz. Stoisz jak posąg. Nie wiesz co robić. Utknęłaś w otchłani czasu. Wszystko dzieje się zbyt szybko. Nie nadążasz. Twój wzrok utkwił na poobijanej twarzy przyjaciółki. Jej wielkie oczy mówią Ci "dziękuję". Nie rozumiesz. "Dziękuję, że choć przez chwilę poczułam co to szczęście" - tłumaczą owe oczy. Ona nie potrafiła już mówić. Patrzałaś jak ktoś wbija obcas w jej oko. Chciałaś wbiec prosto w tą osobę, walić pięściami w wytapetowaną twarz, jeżeli w ogóle da się to nazwać twarzą, czymkolwiek... Zabić? Tak, zrobiłabyś to z pewnością. A co robisz? Nadal stoisz. Nie mrugałaś od chwili gdy upadła w objęcia podłogi. Koncert się skończył. Po jakimś czasie wszystko ucichło. Wszystko może i tak, ale czy wszyscy? Nie. Teraz, właśnie TERAZ po sali przebiegł Twój płacz, cały żal, nienawiść do świata, ludzi, losu... Siebie? Znała Cię dobrze. Wiedziała, że będziesz się obwiniać, bardziej nienawidząc siebie, niż ona nienawidziła powietrza. To tak wiele... Nikt nie wiedział o co Ci chodzi. Drżącą ręką wskazałaś na podłogę. Twoją rozpacz zagłuszyły krzyki przerażenia...
Sprawców NIGDY nie ukarano. Ona zginęła tam. Ty żyłaś dalej. Dziesiątki osób popełniło samobójstwo. Tysiące było u psychologów. A gdzie te miliony? Gdzie miliardy? GDZIE?! No tak, oni żyli udając, że nic się nie wydarzyło...
Mijają kolejne sekundy, minuty, godziny, dnie, tygodnie, miesiące, lata... Pamiętasz wszystko, jakby działo się przed chwilą. Tak, działo. To była bardzo odległa chwila. Zapamiętałaś jeszcze jak napisała "bo taka mała, niezauważalna mrówka się stara, nosi na karku problemy przerastające ją o kilka rozmiarów, ale je niesie, żeby zanieść je dla innych... Ludzie tego nie doceniają i gdy ją widzą wydzierają się jaka jest paskudna... I ją rozdeptują, psikają jakimiś gównami, zabijają...".

Teraz pomyśl, że to wyobrażenie koncertu ciągle towarzyszy @Agnes_Free_Hugs. Gdyby coś takiego miało rzeczywiście się zdarzyć, gdyby nasze pierwsze spotkanie miało być ostatnim za życia - wolałabym nie być na koncercie naszych idoli, niż patrzeć "stamtąd" na jej obwinianie się...

via. Puzel

1 komentarz:

  1. Boże...dziwne...nie to nie jest to słowo...straszne tak to jest to.To jest straszne jak cholera.Oczywiście podoba mi się,ale ja pierdole dziewczyno zacznij pisać lepiej książki o temacie horrorowym czy podobnym bo to ci zarąbiście wychodzi.Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń