wtorek, 2 kwietnia 2013

W KRĘGU PRZESZŁOŚCI: rozdział pierwszy.


 - Wstawaj! No dalej! Szybciutko! - obudził mnie głos mamy.
 - Co się dzieje?
 - Pociąg niedługo odjeżdża. Ubieraj się.
 - Ok...
Po upływie około pół godziny biegłyśmy już na stację kolejową King's Cross.
 - Posłuchaj mnie teraz uważnie.
 - Słucham cię.
 - Teraz weźmiesz ten wózek...
 - Wózek?
 - Tak, wózek. Wjedziesz nim w tą ścianę. - pokazała wskazującym palcem na barierkę oddzielającą dziewiąty i dziesiąty peron.
 - Co?!
 - Nie marudź... Wjeżdżaj w tą ścianę!
 - Dlaczego?
 - Nie ma czasu na wyjaśnienia.
 - A kiedy będzie czas?
 - Nie teraz. Pociąg zaraz odjedzie!
 - Ale...
 - Cii... i tak już za długo rozmawiamy. Idź na peron 9 i 3/4. Ona będzie na ciebie czekać. Wszystko ci wytłumaczy.
 - Tu nie ma takiego peronu... i jaka "Ona"?
 - Peron jest właśnie za tą ścianą.
 - Czy ty mówisz poważnie?
 - Uwierz choć raz! I wjedź w tą ścianę, bo naprawdę się spóźnisz!
 - Wiesz... jestem przeciwna marnowaniu gipsu...
 - Przepraszam ale muszę już iść. Idź na peron, o którym ci mówiłam, a od "Niej" wszystkiego się dowiesz... uwierz!
Wybiegła... Jak zawsze zostawiła mnie w sytuacji, w której się nie odnajdywałam. "UWIERZ!" - to słowo ciągle huczało w mojej głowie i nie dawało spokoju. "UWIERZ! Uwierz, Jade...".
  Właściwie to mama nie lubiła żartować i zazwyczaj jej to nie wychodziło. Więc może jednak uwierzyć? Nie mam nic do stracenia... najwyżej coś sobie złamię...
  Stanęłam przed marmurową ścianą oddzielającą dwa perony, powolnie zamknęłam oczy i biegłam na wprost z wózkiem z moimi rzeczami.
  Po chwili otworzyłam oczy. Nie rozbiłam się! Ale... zaraz, zaraz... gdzie ja jestem? Nie wiedziałam, w którą stronę mam iść. Wszyscy zmierzali do ogromnego pociągu stojącego niedaleko. Postanowiłam udać się za nimi.
  Usiadłam w pustym przedziale. Kilka minut później wielka maszyna ruszyła. Do przedziału weszły jeszcze trzy osoby i już nie było tak pusto. W sumie to nawet fajnie, bo nie musiałam całą podróż siedzieć sama.
 - A może wy wiecie gdzie tak właściwie jedziemy? - spytałam niepewnie.
 - To ty nie wiesz?
 - Nie... nikt nie chciał mi niczego wytłumaczyć...
 - Jedziemy do Hogwartu, do szkoły magii! Wszystkiego się jeszcze dowiesz.
  Trochę uspokoiło mnie to, że ktoś mi tam wreszcie powie o co chodzi. Zastanawiałam się tylko nad jednym - o jaką "Nią" chodziło mamie? Na peronie widziałam dużo kobiet i nie miałam czasu na szukanie tej, która miała mi wszystko wyjaśnić. Nie wyspałam się w nocy, więc przysnęłam na trochę w pociągu.

  Budząc się spostrzegłam, że nadal jestem w przedziale pociągu. Czyli to jednak nie był sen... prawda?
 - Co ty robisz?! - usłyszałam po chwili chłopca siedzącego naprzeciwko mnie. - Po co się szczypiesz?!
 - Emm... Chciałam zobaczyć czy to nie jest sen...
 - Nie rozumiem dlaczego się tu znalazłaś, skoro nie wierzysz...
 - Ja też...
Nic już nie mówiliśmy, nie wiedzieliśmy o czym. Jak zwykle na przekór mnie, czas strasznie się dłużył, aż w końcu podróż dobiegła końca, by iść dalej w... właściwie, nie mam pojęcia gdzie... w nieznane.

via. Puzel

1 komentarz:

  1. NO mówiłam Ci że to będzie Hogwart,to ty nie.Naprawdę w takiej niepewności mnie trzymać.Wstydź się.Ale rozdział jak zwykle zarąbisty. :* ♥

    OdpowiedzUsuń