(06.07.2012)
Niedługo masz urodziny. Udało Ci się namówić rodziców na wyjazd z kumpelami za granicę. Spakowałaś się i następnego dnia ruszyłyście na lotnisko. Wasz kierunek - Hiszpania. Jeszcze przed wyjazdem oglądałyście "Pamiętniki z wakacji" i chciałyście odwiedzić miasto Lloret de Mar. Rodzice nie chcieli się zgodzić, więc powiedziałyście im, że jedziecie się modlić do Jerozolimy. Oczywiście skłamałyście, ale ten pomysł od razu spodobał się rodzicom. Jechałaś z dwoma kumpelami. W samolocie one usiadły razem, aTy sama za nimi. W ostatniej chwili przed lotem do samolotu wparował jakiś spóźnialski. Nie patrzałaś w jego stronę, włożyłaś słuchawki do uszu i słuchałaś muzyki z telefonu. Nawet nie zauważyłaś kiedy chłopak koło Ciebie usiadł. Akurat słuchałaś WMYB. Zaczęłaś śpiewać, a gdy się obróciłaś w drugą stronę i zobaczyłaś kolesia w kapturze pękającego ze śmiechu, trudno było określić czy chciałaś zapaść się pod ziemię, czy mu przywalić. Wyciągnęłaś słuchawki z uszu i powiedziałaś:
- Z czego rechoczesz palancie?! Wiem, że nie mam ładnego głosu, ale mógłbyś okazać trochę kultury!
- Ale ja się nie śmieję z Ciebie, tylko z tego psa *pokazuje palcem na panią z jakimś psem*. Przed chwilą dałem mu marchewkę i colę, i on to wyrzygał babie na kolana! Ta jej mina była bezcenna...*śmiech*. Nagrałem całą akcję na telefon. Chcesz obejrzeć? A co do twojego głosu masz rację.. Nie jest ładny.. Jest przepiękny!
- Dzięki. Z chęcią obejrzę. Serio myślisz, że piękny?
- Pewnie! A co to za piosenka którą śpiewałaś?
- WMYB *uśmiechasz się*.
- A kogo to piosenka?
- To ty nie wiesz?! 1D!
Do końca lotu rozmawialiście o One Direction. Kiedy wychodziliście z samolotu zauważyłaś, że wcale nie jesteście w Hiszpanii. Naokoło było pełno flag UK. Chciałyście jakoś wrócić, ale nie umiałyście się dogadać z obsługą lotniska. Wtedy spostrzegłaś, że chłopak, którego poznałaś w samolocie, jeszcze siedzi na ławce przed lotniskiem i na kogoś czeka. Podbiegłyście do niego. Zgodził się odesłać Was do Polski, ale dopiero po tygodniu, bo teraz nie może. Ucieszyłyście się, lecz została jeszcze sprawa gdzie będziecie nocować przez tydzień.
- Mieszkam z kumplami, ale może znajdzie się dla was jakieś miejsce do przenocowania - odezwał się chłopak.
- To świetnie! - krzyknęłyście równocześnie.
Wzięłyście bagaże i czekałyście z Waszym wybawcą na taksówkę. Gdy dotarliście do wielkiej posiadłości, z domu wybiegli chłopacy z 1D. Uściskali Was i Wzięli wasze walizki. Wieczorem zamówiliście pizze. Dość dużo, bo Nialler był baaaaardzo głodny i musiałyście przed nim chować kawałki, które chciałyście zjeść - wiadomo z jakiego powodu. Zauważyłaś, że jednego z 1D ciągle brakuje, więc postanowiłaś spytać kolesia w kapturze:
- Eej, a gdzie jest pan loczek?
- Niaaaall! - wtrącił się Payne - przyznaj się, że go zjadłeś!
- Stary, co ty piepszysz?! - mówił Niall.
- Ha! A może go jeszcze doprawiłeś piepszem?!
- Jak już jesteśmy przy piepszu, Harry lepiej by smakował z solą...
- Widzicie?! Miałem rację!
- Ale Liam, niby jakim cudem Niall by go zjadł?! - wtrąciła się Twoja kumpela.
- Cuda się zdarzają - odrzekł Liam.
Nagle chłopak w kapturze wybuchnął jeszcze większym śmiechem niż wtedy w samolocie. Zayn i Louis też zaczęli się śmiać, a Nialler i Liam... oni nie wiedzieli o co chodzi, ale nagła głupawka była dla nich normalna, więc dalej kontynuowali kłótnię. W końcu nie wytrzymali i krzyknęli równocześnie:
- O CO WAM DEBILE CHODZI?!
Koleś ściągnął kaptur. Zatkało was... to był Harry we własnej osobie!
- Kiedy żeś go wypluł? - Liam do Niall'a.
- Nie cierpię cię!
- No weź! *słynna mina Lewandowskiego*
- Dobra, kocham cie, bracie!
Horan i Payne się pogodzili. Na przeprosiny Nialler mógł zamówić tyle, ile zdoła zjeść, na koszt Liama. Tak oto Styles otrzymał nową ksywę - kapturek. Spędziłyście świetnie czas z 1D, a gdy odjeżdżałyście Lou powiedział:
- Wypadałoby nam odwiedzić was w Polsce...
Na co Horan krzyknął:
-TAAAAAK!TAM MAJĄ TĄ ZAJEBISTĄ POTRAWĘ ZWANĄ BIGOSEM!
via. Puzel
Hahah...nie jestem wielką fanką 1D ale to naprawdę było niezłe.Kapturki z głów.
OdpowiedzUsuń